O przetargach krąży wiele legend. Część firm unika ich jak ognia, bo ktoś coś kiedyś powiedział, ktoś się zraził, komuś się nie udało. W efekcie wiele mikro- i małych przedsiębiorstw rezygnuje z udziału w zamówieniach publicznych, zanim jeszcze cokolwiek spróbuje. Tymczasem przetargi z Koronowa to dziś uczciwe i bardzo przewidywalne narzędzie zdobywania zleceń. Spójrz sam, jak to działa!
Mit 1: Wszystko i tak jest „ustawione”
To chyba najpopularniejszy mit o przetargach – przekonanie, że „i tak wygra ten, kto miał wygrać”, bo ktoś coś ustawił, zna kogo trzeba albo ma lepsze „plecy”. Oczywiście, takie sytuacje kiedyś się zdarzały. Nikt nie udaje, że przetargi były zawsze krystalicznie czyste. Ale od czasu pełnej cyfryzacji i zaostrzenia przepisów o jawności postępowań, takie praktyki są naprawdę trudne do przeprowadzenia. Dziś wszystko zostaje w systemie: daty, godziny, treść oferty, sposób składania dokumentów, pytania i odpowiedzi. Każdy krok ma swój cyfrowy ślad.
W dodatku dokumentacja z przetargów w Koronowie jest jawna. Każdy obywatel, każda firma może zażądać wglądu w przebieg postępowania, zapoznać się z ofertami konkurencji, a nawet wystąpić z odwołaniem. Zamawiający są więc pod stałą kontrolą. A co najważniejsze, zgodnie z prawem muszą wybierać oferty według ściśle określonych kryteriów: ceny, jakości, terminu, gwarancji. Nie ma więc tu miejsca na uznaniowość. Przetargi wygrywają mniejsze firmy, które po prostu dobrze wykonują swoją robotę i składają sensownie skalkulowane oferty.
Mit 2: Przetargi są tylko dla dużych graczy z zapleczem prawnym
Wielu właścicieli małych firm rezygnuje z przetargów, myśląc: „to nie dla mnie, nie mam zespołu, nie mam prawnika, nie znam się na tym”. To błąd. Dzisiejszy system zamówień publicznych jest właśnie skonstruowany tak, by firmy z sektora MŚP miały równe szanse. To dlatego państwo promuje podział przetargów na mniejsze części, by nie trzeba było startować od razu w kontraktach za miliony złotych. Można zacząć od mniejszych zleceń lokalnych, np. w ramach zadań z sekcji przetargi Koronowo na remont pomieszczenia, usługę transportową, dostawę sprzętu biurowego.
Mało tego. Nie trzeba być żadnym ekspertem w dziedzinie zamówień publicznych, by złożyć pierwszą ofertę. Wystarczy odrobina czasu i cierpliwości. Zdecydowana większość przetargów prowadzona jest według jednego, powtarzalnego schematu. Raz się człowiek nauczy, później idzie już z górki. Do tego dochodzi fakt, że wiele z nich nie wymaga nawet specjalistycznych dokumentów. Wystarczy uzupełnić formularze, przedstawić cenę i załączyć referencje. A jeśli komuś naprawdę trudno się odnaleźć, są firmy, które pomagają przy ofertowaniu.
Mit 3: To się nie opłaca, za dużo zachodu i kosztów
Wielu przedsiębiorców myśli, że udział w przetargu to cała masa biurokracji, a do tego ogromne koszty na start. Zabezpieczenia, gwarancje, opłaty, podpisy cyfrowe – to tylko wierzchołek góry lodowej. W praktyce jest zupełnie inaczej. Żeby złożyć ofertę w przetargu lokalnym w Koronowie wystarczy komputer, dostęp do internetu i kilkadziesiąt minut. Niektóre postępowania nie wymagają nawet wadium, a jeśli już, to często jest to kwota rzędu kilkuset złotych, zwracana po zakończeniu postępowania.
Jeśli nie przekraczamy progów unijnych, nie trzeba mieć kwalifikowanego podpisu. Wystarczy ePUAP. Zaświadczenia z KRK? Wymagane tylko w określonych przypadkach i kosztują grosze. Narzędzia do wyszukiwania przetargów? Dostępne w wersjach testowych, na pierwszy raz w zupełności wystarczy. A przygotowanie dokumentów? Po trzech-czterech próbach staje się to rutyną.
Przetargi to bardzo bezpieczna forma współpracy. Instytucje płacą terminowo, nie znikają z dnia na dzień, nie negocjują ceny po wykonaniu roboty. Jeśli w prywatnym sektorze bywa różnie, to tutaj obowiązuje zasada: umowa to umowa. Nie ma więc problemu z niewypłacalnością czy przeciągającymi się płatnościami. To dla wielu firm ogromna przewaga.
Artykuł powstał przy współpracy z portalem Oferent.com.pl
