Komunikacja miejska w bydgoskim centrum miasta doznała poważnej szkody w wyniku serii niefortunnych zdarzeń, które miały miejsce 4 lipca. Wściekli pasażerowie zarzucali brak informacji na temat powstałego chaosu i utrudnień w ruchu, które były rezultatem tych incydentów. Motornicza jednego z tramwajów została pozbawiona prawa prowadzenia pojazdów przez policjantów, którzy następnie skierowali sprawę do sądu.
Dzień ten, znany teraz jako „czarny czwartek” dla bydgoskiego transportu publicznego, był dniem pełnym wydarzeń. Trzy różne incydenty miały miejsce tego dnia, ale najbardziej znaczący z nich miał miejsce podczas zmroku przy skrzyżowaniu ulic Jagiellońskiej i Gdańskiej, tuż obok kościoła klarysek. W tym miejscu doszło do groźnej kolizji dwóch tramwajów, kiedy jeden z nich uderzył bocznie w drugi. Siła uderzenia była tak duża, że kabina motorniczego tramwaju, który uderzył, została mocno uszkodzona. W drugim tramwaju w wyniku uderzenia wypadły szyby. Na miejsce zdarzenia wezwano pięć karetek, trzy jednostki straży pożarnej i radiowozy policyjne.
Za przyczynę tego zdarzenia uznano błąd motorniczej jadącej ulicą Jagiellońską i skręcającej w ulicę Gdańską, która nie utrzymała pojazdu na szynach. Po analizie sytuacji, policja działająca na miejscu zarzuciła motorniczej błąd i podjęła decyzję o odebraniu jej uprawnień do prowadzenia tramwajów. Rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy, komisarz Lidia Kowalska, poinformowała, że sporządzony zostanie wniosek o ukaranie winnej do sądu.