Podczas okresu międzywojennego, mieszkańcy Bydgoszczy byli świadkami licznych incydentów kryminalnych, które wywoływały u nich głębokie poruszenie. Właśnie jedno z takich zdarzeń miało miejsce 2 lutego 1935 roku. O godzinie 17 stróż nocny podszedł do jednej z kamienic przy ulicy Gdańskiej, adresowanej numerem 136.
Tego dnia pierwszym obowiązkiem stróża było składanie życzeń z okazji imienin dla najstarszej mieszkanki budynku. Chodziło o Małgorzatę, siedemdziesięciolatkę otoczoną ogólnym szacunkiem społeczności lokalnej. Kiedy stróż pukał do jej mieszkania na parterze, nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Spróbował otworzyć drzwi i odkrył, że nie są one zamknięte na klucz.
Kiedy wreszcie wkroczył do lokalu, dostrzegł, że Małgorzata jest nieobecna i nie słychać jej w domu. Dopiero w kuchni natrafił na jej ciało. Kobieta nie dawała znaków życia a wokół niej była duża ilość krwi.
Zabójstwo było zapewne dobrze zaplanowane, co sugeruje fakt, że sprawcy rozsypali tabakę na progu domu po opuszczeniu miejsca zbrodni. Ta technika uniemożliwiła psom policyjnym podążanie za ich śladem.
Początkowo lekarz policyjny stwierdził, że śmierć Małgorzaty nastąpiła 2-3 godziny przed jego przybyciem. Jednakże, po przeprowadzonej sekcji zwłok, ustalono, że kobieta zmarła poprzedniej nocy. Przyczyna śmierci była brutalna – czaszka została zmiażdżona za pomocą ciężkiego, tępymi narzędzia.