Od początku roku, konkretnie od 1 stycznia, trzy linie autobusowe w Bydgoszczy przejdą pod kontrolę prywatnej firmy transportowej. W tle mamy sytuację, gdzie MZK, miejski przewoźnik, regularnie ponosi karne sankcje za niewypełnianie zobowiązań zawartych w umowie. Dodatkowo, władze miasta sugerują, że jeżeli obecna sytuacja nie ulegnie poprawie, będą zmuszone przekazać kolejne trasy do obsługi prywatnym firmom. Tymczasem operatorzy autobusów i tramwajów opisują nam rzeczywistość, której doświadczają codziennie – ciągłe opóźnienia i problemy z utrzymaniem godzin rozkładowych. Jak mówią: „Pasażerowie kupują bilety sieciowe i nie są w stanie dotrzeć na czas. Przejazd z Łoskonia na Rondo Fordońskie trwał dla mnie 2 godziny i 38 minut”.
Według informacji dostarczonych przez pracowników drogownictwa miejskiego w Bydgoszczy, już od kilku miesięcy spółka MZK ponosi finansowe konsekwencje za niewywiązywanie się z zawartej umowy. Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy (ZDMiKP) wielokrotnie wzywał MZK do prawidłowego wykonania umowy, ale problem nie został rozwiązany. W związku z tym, od 1 stycznia 2024, trzy linie autobusowe zostaną przekazane prywatnym przewoźnikom do obsługi. Władze miasta zaznaczają jednocześnie, że jeżeli taka strategia również nie przyniesie oczekiwanych efektów, kolejne trasy mogą zostać przekazane innym prywatnym firmom transportowym.
Jednak jak wygląda sytuacja z perspektywy pracowników komunikacji miejskiej? Opóźnienia autobusów sięgające nawet 50 minut czy regularne odwoływanie kursów to stała rzeczywistość. Musi to jednak mieć swoje źródło. Jednym z takich czynników, o którym informowaliśmy już wcześniej, jest brak odpowiednio wyszkolonego personelu. Kierowcy i motorniczy, którzy ciągle są na etacie w MZK, codziennie stają przed ogromnym wyzwaniem utrzymania rozkładów jazdy.