Renomowany lokal gastronomiczny Tako Sushi, położony w Bydgoszczy, stwierdził, że nie toleruje już dłużej klientów, którzy dokonują rezerwacji stołów i nie pojawiają się, nie powiadamiając wcześniej personelu. Lokal rozważa wprowadzenie opłat za rezerwację. To problem, z którym borykają się również inni właściciele restauracji w regionie: „Nawet nie dostajemy od nich wiadomości SMS!”.
Pracownik o pseudonimie „Smutny Tadzik”, będący częścią zespołu Tako Sushi, celowo przygotował stoliki dla gości, którzy jednak nie pojawili się i nie poinformowali o tym obsługi. Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej – podobne incydenty miały miejsce również w innych lokalach, gdzie podczas Walentynek nie przybyło aż sześć grup z rezerwacjami.
Zdjęcie „Smutnego Tadzika” otworzyło post na Facebooku dodany przez ekipę restauracji Tako Sushi. Post wyjaśniał, że dla ośmiu osób połączono dwa stoły, które ostatecznie pozostały niewykorzystane.
Post kontynuował: „Ponieważ rezerwacja na 8 osób o godzinie 18:00 nie pojawiła się, nie byliśmy nawet uprzedzeni telefonicznie. To jest smutne! Ci, którzy nas odwiedzają, wiedzą, jak trudno jest dostać stolik bez rezerwacji. Wielu ludzi odbija się od naszych drzwi, co jest smutne również dla nas, bo chcielibyśmy zadowolić każdego klienta. Specjalnie dla tej rezerwacji usunęliśmy obsługę dwóch dużych stołów. Było wielu chętnych na te miejsca, a tu ktoś nas i naszą pracę po prostu zignorował. Czy naprawdę tak trudno jest zadzwonić i powiedzieć, że plany uległy zmianie?”
Restauracja poinformowała, że wprowadzi wymóg wpłaty zaliczek dla rezerwacji, które będą płatne przez Blik. Jeśli goście nie przyjdą, zaliczka przepadnie. Jeśli jednak przybędą, zostanie ona odliczona od rachunku.
Większość opinii pod postem popierała nowe rozwiązanie: „To żenujące zachowanie ze strony osób rezerwujących. Wprowadzenie zaliczek to doskonały pomysł!”.
Tako Sushi po upływie 15 minut od zaplanowanego czasu rezerwacji, w przypadku braku gości, anuluje rezerwację.