Z sytuacją ciężkiego kryzysu boryka się od początku marca bydgoska księgarnia Toniebajka, zlokalizowana na skrzyżowaniu ulic Gdańskiej i Focha. Mimo że kłopoty finansowe doprowadziły miejsce do punktu likwidacji, jej właściciel, Piotr Kikta, nie traci ducha walki i nadal próbuje uratować ten lokal. Bydgoszcz posiada teraz jedynie trzy tego typu, niezależne księgarnie. W przeszłości liczba ta była większa, jednak niektóre z nich upadły.
Podczas naszej wizyty we wtorek, Piotr Kikta udzielił nam wywiadu na temat trudnej sytuacji placówki – Niepewność wisi nad księgarnią jak mroczny cień – wyznał. Właściciel wspomniał również o pozytywnej reakcji wielu miejscowych na problemy sklepu – Po tym, jak ogłosiłem końcową sytuację księgarni – a było to bardzo poważne i nie miało na celu generowania internetowych kliknięć – otrzymałem olbrzymie wsparcie od ludzi. Ta niesamowita energia skłoniła mnie do ponownego przemyślenia sytuacji i poszukania możliwości ocalenia księgarni.
Kikta przyznaje, że kondycja księgarni zależy od konkretnego miesiąca, ale ogólnie rzecz biorąc, obroty są coraz mniejsze rok do roku. Ostatnie miesiące były szczególnie trudne – niektóre okresy są lepsze, inne gorsze. Niestety ostatnie miesiące należały do tych gorszych. Choć grudzień był nieco lepszy, to i tak był gorszy niż rok wcześniej. Przychód zdecydowanie spada, a koszty utrzymania miejsca rosną, co powoduje, że sytuacja finansowa staje się coraz bardziej napięta.
Właściciel Toniebajki dzieli się też swoją wiedzą na temat wsparcia dla księgarń w innych miastach w Polsce – W niektórych miastach podejmowane są różnego rodzaju próby wsparcia lokalnych księgarń. Na przykład w Warszawie istnieją systemy nagród pieniężnych, a Kraków, kojarzony zawsze jako miasto literatury, udziela dotacji dla księgarń, a także oferuje znacznie niższe stawki.