Zarzuty dotyczące obecności tzw. spadochroniarzy w Konfederacji w Bydgoszczy były często negowane przez jej członków. Utrzymywali, że taki problem nie dotyczy ich organizacji, co jednak okazało się być wyrazem hipokryzji. Przykładem takiego spadochroniarza jest Sławomir Ozdyk, kandydujący do Sejmu, który pomimo kandydowania w Bydgoszczy, od ponad 20 lat mieszka w Berlinie. Publicznie przyznał się do tego faktu niecały tydzień przed wyborami.
Kontrowersje budziła również postawa Ozdyka, który na swoich materiałach promocyjnych prezentował się z różnego rodzaju bronią palną – pistoletem, karabinem a nawet granatnikiem. Taka forma autopromocji była odbierana jako niewłaściwa i krytykowana za brak powagi, jaka powinna towarzyszyć procesowi wyborczemu do Sejmu.
Tego typu kontrowersyjne zachowanie Ozdyka zaczęło negatywnie wpływać na jego wyniki wyborcze. Gdy zaczęły napływać wyniki z poszczególnych obwodów, popularność Ozdyka systematycznie malała. Ostatecznie zdobył tylko 2,5 tys. głosów, co stanowiło wynik zbliżony do kandydata z 5-tego miejsca – Marcina Pilarskiego. Marcin Sypniewski, lider listy, uzyskał wynik niemalże siedmiokrotnie lepszy od Ozdyka. Tylko 2,5 tys. głosów dla drugiego kandydata na liście to bezsprzeczny symptom niezadowolenia mieszkańców regionu.